pamiętam beztroskie spacery
po lasach mazurskich
chodziłam na jagody
z blaszanym kubkiem
w domu zjadałam je
z cukrem i mlekiem
prosto od krowy
babcia w chuście i w
długiej spudnicy do ziemi
w piwnicy z tajemnym wejściem
z sieni z klapą w podłodze
trzymała skarby na zimę
dziadek wieczorem
popijał nalewkę
z dojrzałych aż czarnych wiśni
miał takie piękne rumieńce
pamiętam ten cudny
zapach na strychu
zboża i szynki wędzonej
i chabry z których Basia
robiła podpiwek
i tą ostatnią wizytę u fryzjera
w Ostródzie
by obciąć warkocze
przed powrotem do Gubina
bo czas już był iść do szkoły
po lasach mazurskich
chodziłam na jagody
z blaszanym kubkiem
w domu zjadałam je
z cukrem i mlekiem
prosto od krowy
babcia w chuście i w
długiej spudnicy do ziemi
w piwnicy z tajemnym wejściem
z sieni z klapą w podłodze
trzymała skarby na zimę
dziadek wieczorem
popijał nalewkę
z dojrzałych aż czarnych wiśni
miał takie piękne rumieńce
pamiętam ten cudny
zapach na strychu
zboża i szynki wędzonej
i chabry z których Basia
robiła podpiwek
i tą ostatnią wizytę u fryzjera
w Ostródzie
by obciąć warkocze
przed powrotem do Gubina
bo czas już był iść do szkoły
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz