sobota, 4 sierpnia 2012

Szwarzwald - moje radości (z dziennika)


Prowadzić auto w tych rejonach – wrr…
Celem był Brettental, kawa i ciastko.
Kiedy  kelnerka podała tort szwarcwaldzki,
Janina o mało nie spadła z krzesła,
długo nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Takie wielkie porcje - szok,
powoli przerodził się w pożądanie.
Goffrid mówi, że u nich to normalne.

Troszkę potrwało,
zanim ponownie dopięłyśmy guziki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz